More Than You Know / Rozdział 1

Obudził mnie hałas dobiegający z klatki schodowej. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na ekran telefonu. Jest siódma rano.
- Alex Hassan! Złaź na dół, bo zaraz pojadę bez ciebie!
- Też cię kocham Axel! Już idę! - odkrzyknęłam - Jakże miły poranek - mruknęłam pod nosem.
Tak w skrócie: nazywam się Alexandra Hassan, co zapewne już wiecie, ale wszyscy mówią na mnie Alex. Sprawcą tej jakże miłej pobudki jest mój starszy brat, Axel Hassan. Tak, dobrze czytacie i myślicie. Moim bratem na nieszczęście i szczęście w jednym jest ten Axel, który tworzy duet z Sebastianem Martinsson'em, niegdyś stanowiący słynne muzyczne, szwedzkie trio.
A wracając do historii.
Zwlekłam się leniwie z łóżka, a następnie skierowałam do mojej łazienki. Dominował w niej kolor czarny. Pomyślicie sobie pewnie, że taka łazienka nie pasuje do dziewczyny, ale nic na to nie poradzę. Czarny to mój ukochany kolor.
Po wzięciu szybkiego prysznica usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Od razu zaczęłam się śmiać, niestety prędko tego pożałowałam. Całe lustro było pokryte białymi kropeczkami, bo zapomniałam, że cały czas myję zęby. Wierzcie lub nie, elektryczna szczoteczka plus otwarta buzia to złe połączenie. Przed wyjściem z pokoju ubrałam ulubioną bluzę z nadrukiem przedstawiającym herb jednego z domów w Hogwarcie i rozejrzałam się po moim sanktuarium. Rozstaję się z tym miejscem na zaledwie dwa tygodnie, ale i tak będę tęsknić za czterema ścianami, a zwłaszcza za ogromnym łóżkiem, na którym leży duży, szary, włochaty koc, z którym najtrudniej jest mi się rozstać. Zeszłam już w pełni przygotowana i spakowana na wyjazd, a właściwie wylot. Pierwszym co zobaczyłam na końcu schodów był Axel biegający z torbami, papierami, niezliczoną ilością pendrive'ów oraz płyt CD.
- Ax, ja wiem, że jesteś zdenerwowany i podekscytowany waszym pierwszym występem jako duet, ale ty już zaczynasz panikować. - powiedziałam, a on zatrzymał się przede mną i popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
- Alex, ja wiem, że ci się fajnie nam pomaga w pracy w studio i też się cieszysz, ale już przesadzasz z tym spokojem. - zripostował, uśmiechnął się i poszedł z ostatnimi rzeczami do samochodu
Ja tylko pokręciłam z rozbawieniem głową i ruszyłam zamknąć drzwi. Kiedy usiadłam w samochodzie, Ax odpalił silnik, a z głośników poleciało, jak domniemam, nowe demo.
- Jeszcze po Seba zajedziemy, a potem na lotnisko. - oznajmił.
- Pojedziemy jeszcze do mamy na chwilę, jak już odbierzemy Sebastiana?
- No pewnie.
Droga nie zajęła nam dużo czasu, bo wyżej wymieniony Szwed mieszka dwie ulice dalej.
- Witam moje kochane rodzeństwo! - przywitał nas z uśmiechem po wejściu do samochodu.
- Siemanko. - odpowiedzieliśmy chórem.
- Synchronizacja waszych dopełniających się mózgów włączona.
- Czemu dopełniających się? - zapytał zdezorientowany Axel.
- Ponieważ to Alex posiada tę inteligentniejszą część genów. - odparł tonem naukowca, a na jego twarzy było widać pełną powagę.
- No dzięki brachu. - powiedział Ax i zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
On i Ax wychowywali się praktycznie razem. Mieszkali niedaleko od siebie, więc spędzali ze sobą duuuuuuużo czasu. Dzieli ich zaledwie sześć lat, a i tak są dla siebie jak rodzeństwo. Kiedy dziesięć lat po narodzinach Axa urodziłam się ja, zostałam bardzo szybko przygarnięta do ich "rodziny". Mama opowiadała, że oni byli gorsi niż psy, które bronią dzieci, a sami zachowywali się jakbym była ich własnym dzieckiem. Do tej pory się uśmiecham na to wspomnienie.
- Co się tak tajemniczo uśmiechasz? - usłyszałam nagle koło ucha niski, lekko zachrypnięty głos, a ze strachu aż podskoczyłam i uderzyłam głową o dach Volvo.
- Ał! Seb! Czy ciebie do końca pokichało?! - w odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech - Tobie się to chyba nigdy nie znudzi. - powiedziałam ze śmiechem
Po niecałych pięciu minutach dotarliśmy na cmentarz. Podeszliśmy do stoiska, gdzie kupiliśmy trzy krwistoczerwone róże, które chwilę później złożyliśmy na marmurowej płycie nagrobka.
Ave Maria
Diana Hassan
ur. 18 kwietnia 1972
zm. 25 kwietnia 2012
Wydawałoby się, że chwila ciszy, która nastała, trwa w nieskończoność, a to były zaledwie dwie minuty. Kiedy zaczęło delikatnie padać udaliśmy się do samochodu, a następnie na lotnisko. Przeprawa nie trwała długo, więc po chwili znaleźliśmy się w naszym prywatnym samolocie i ruszyliśmy w drogę. W pewnym momencie udało mi się przysnąć na chwilę, lecz to była krótka chwila.
- Alex! Wstawaj leniu. Ty byś tylko spała. - usłyszałam głos swojego budzika.
- Coś się stało Axel? - mój zaspany głos musiał go niesamowicie rozśmieszyć, bo zaczął się śmiać - Ja serio pytam, bo jeśli nie, to cię zatłukę. Obiecuję.
- Nic się nie stało. Chciałem tylko, żebyś z nami zagrała. - odpowiedział cały czas się śmiejąc i wskazał na Seba, który rozkładał jakąś grę.
- W nic z wami nie gram, bo oszukujecie.
- Wypraszamy to sobie! - odparli chórem udając urażonych, pokręciłam głową z rezygnacją.
- Idź sobie siło nieczysta i daj mi spać! - powiedziałam zakrywając się cała kocem.
Przed zaśnięciem usłyszałam tylko ich śmiechy, a następnie kłótnię, która była do przewidzenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

More Than You Know / Rozdział 4

More Than You Know / Rozdział 2